Ludzie z natury są egoistami. Obarczają swoimi problemami innych by, choć na krótki czas odsunąć je od siebie. Wiedząc o sympatii jaką ktoś ich darzy, nie wahają się ani chwili od wykorzystania tego. Przecież od tego są przyjaciele. Oni zawsze są gotowi na wszystko, byle tylko pomóc bliskiej osobie. Przestają dostrzegać, że z czasem stają się ofiarami tej całej sytuacji. Pozwalają wzbudzić w sobie poczucie współczucia, a ich jedynym celem staje się rozwiązywanie cudzych problemów. Nawet, jeśli po drodze zapominają o własnym życiu. Można powiedzieć, że wyzbywają się egoizmu i czyjeś dobro staje się ważniejsze. Tylko czy na pewno jest to prawdą, gdy nie robi się tego w pełni świadomie. Możliwe, że, gdyby ktoś wiedział o tym jak naprawdę to wszystko działa nigdy nie zdecydowałby się na pomoc. Doskonale wiedząc, że to jednostronna relacja. Ktoś daje, by ktoś inny mógł czerpać z tego korzyść. Nie dając przy tym nic w zamian. Lubimy dzielić się własnymi problemami, tak często zapominając o tym aby zapytać o nie bliską osobę.
Ściskam mocniej dłoń Samuela, gdy podchodzimy do zgromadzonej na lotnisku grupy jego reprezentacyjnych kolegów i ich partnerek. Uśmiecham się słabo, czując na sobie ich spojrzenia. Wiem, że moje pojawienie się jest dla nich niespodzianką. Ostatnio, bowiem zobaczenie mnie na jakiejś większej imprezie sportowej graniczyło niemal z cudem. Łapię się nawet na tym, że część dziewczyn rozpoznaje dopiero wtedy , gdy ktoś zwraca się do nich po imieniu. Staram się jednak nie okazywać swojego zdenerwowania i nie udzielać za bardzo w ich rozmowie. Nigdy nie byłyśmy ze sobą zbyt blisko i to się zapewne nie zmieni. Należymy do dwóch różnych światów, co chyba czasem nieświadomie lubimy podkreślać. One są z tych zawsze obecnych, wiecznie kibicujących i wspierających swoich ukochanych. Często można je zobaczyć, gdy po zdobyciu jakiegoś medalu wspólnie z partnerami świętują ich sukces. Przynajmniej zawsze się starają i nie powinnam ich winić za to , że czasem, im to nie wychodzi. One jednak nigdy się nie zrażają. Zresztą taka impreza to zawsze dobry czas na autopromocje. Szczególnie, że część z nich to modelki, drugorzędne aktorki czy prezenterki telewizyjne. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić, bo jak wiadomo to dość częste w świecie sportu. Oczywiście nie wszystkie dziewczyny są takie. Szczerze podziwiam te z dłuższym stażem, które pamiętają nieco więcej niż ostatnie mistrzostwa europy czy świata. Z nimi zawsze znajdę jakiś temat do rozmowy. Być może dlatego , że przynajmniej w pewnym stopniu znają moją historię i dla nich nie jestem zdystansowaną gwiazdą, o znacznie zawyżonym poczuciu własnej wartości. Wzdycham cicho, gdy z głośników wydobywa się informacja o naszym locie. Jedną ręką chwytam uchwyt swojej walizki, drugą dość odruchowo szukając dłoni bruneta. To dla mnie dość dziwne, ale jego obecność mnie uspakaja. Sprawia, że czuje się bezpieczna i jestem gotowa na tą podróż. Nie jestem pewna, czy to chwilowa słabość, czy może coś stałego, ale nie chcę się tym teraz przejmować. Pierwszy raz od dawna liczy się dla mnie teraźniejszość. Oddycham z ulgą, gdy w dość krótkim czasie udaje nam się przebrnąć przez odprawę. Zwariowałabym gdybyśmy musieli tłoczyć się w tej kilometrowej kolejce, która zaczyna tworzyć się za naszymi plecami. Teraz już będzie tylko z górki. Przynajmniej podczas lotu będziemy mogli cieszyć się chwilą spokoju. Dopiero później zacznie się prawdziwe zamieszanie. Chłopcy zamieszkają w wiosce olimpijskiej, a my tam, gdzie udało się zarezerwować jakiś pokój. Przed wielkimi imprezami zawsze jest to problem, dlatego najlepiej zająć się tym odpowiednio wcześnie. Nigdy nie lubiłam tego maratonu jednak tym razem dałam się przekonać. Przynajmniej dzięki temu mogę chwalić się pokojem w jednym z najbliżej położonym od wioski hotelu. Tak, niewątpliwie lubię grać na nerwach niektórym dziewczynom. Sprawia mi to niemałą satysfakcję. Nawet, jeśli to sprawia, że odpycham je od siebie. Od początku jednak było pewne, że nie zostaniemy przyjaciółkami i ten wyjazd niczego nie zmieni. Wszyscy już się chyba do tego przyzwyczaili. Nawet Samuel, choć jeszcze niedawno uparcie twierdził, że potrzebuje bliskiej koleżanki, z którą mogłabym wybrać się na plotki czy zakupy. Dość szybko go jednak zgasiłam, uświadamiając, że na pewno nie będzie to ktoś z tego grona. Nie mam najmniejszego zamiaru wysłuchiwać w wolnym czasie o tym jaki lakier do paznokci jest odpowiedni bądź też o tym jaki wspaniały jest jej partner. Nie kręcą mnie takie babskie rozmowy. Mam dużo ważniejszych rzeczy na głowie. Uśmiechając się promiennie, siadam na fotelu obok niego. Z torebki wyjmuje odtwarzacz, by odpocząć trochę podczas podróży przy dźwiękach muzyki klasycznej. Tym bardziej, że dostałam ostatnio sporo nowych aranżacji do przesłuchania. Jeden z młodych i niezwykle przyszłościowych kompozytorów poprosił mnie o ich ocenę. Przynajmniej w taki sposób mogę wciąż trwać w tym co naprawdę kocham. Wkładam do uszu słuchawki i tylko coś powstrzymuje mnie przed włączeniem muzyki. W głębi duszy czuje, że nie mogę tego zrobić. Nie, teraz gdy on siedzi obok i możemy ze sobą porozmawiać. Jesteśmy wręcz na siebie skazani, a ja nie mam zamiaru udawać, że go nie widzę. Tym bardziej, że ostatnio jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej i musimy w końcu na nowo nauczyć się ze sobą rozmawiać. Zagryzając dolną wargę, wyciągam słuchawki, by razem z odtwarzaczem wrzucić je do torebki. Odwracam się w jego stronę, chwytając delikatnie jego dłoń. Unoszę ją delikatnie, opuszkami palców muskając jej wewnętrzną stronę. Uśmiecham się pod nosem, dopiero po chwili podnosząc głowę, by wbić wzrok w jego brązowe tęczówki.
-Ciesze się, że udało nam się dojść do porozumienia. Tak dawno nie byłam na żadnej dużej imprezie, że prawie zapomniałam jak to jest-uśmiecham się delikatnie, zaciskając palce na jego dłoni.-Teraz w końcu znowu będę mogła Cię zobaczyć na boisku. Kupiłam sobie nawet z tej okazji nową koszulkę.
-Ja też się ciesze. Mam tylko nadzieje, że będę mógł dać ci powód do dumy, jeśli tylko się na, nim pojawię.
-Będę dumna. Zawsze jestem-uśmiecham się szczerze, opierając głowę na jego ramieniu.-Wiesz, pomyślałam sobie, że może w wolnych chwilach odwiedzilibyśmy kilka starych miejsc. Przyda Ci się trochę relaksu i oderwanie od tego całego zamieszania.
Przymykam delikatnie powieki, czując jak obejmuje mnie ramieniem. Wciąż wiele nam brakuje i nawet, jeśli nasze rozmowy bywają niezbyt naturalne, to ja czuje się o wiele lepiej. Nie potrafię jeszcze tego zrozumieć, ale powoli znika to napięcie między nami. Wiem, że nie muszę już udawać i mogę być całkowicie sobą razem z moimi zmianami nastrojów. Nie ma już niczego wymuszonego czy sztucznego. Jesteśmy tylko my wraz z wszystkimi naszymi zaletami i wadami. Zapewne, duży wpływ na to wszystko ma nasz wyjazd. W jakimś stopniu jestem od niego teraz zależna, nie ma już powrotu i to mnie zaczyna przerażać. Pierwszy raz od dawna wrócę tam, gdzie jeszcze niedawno spełniały się wszystkie moje marzenia a moje życie niemal przypominało bajkę. Trudno jest pogodzić się ze świadomością, że teraz poza, nim nie mam nic. Może dlatego wciąż tak uparcie przy, nim trwam, choć nie zawsze jest to dla nas łatwe. Wiem, że to w dużej mierze moja wina i to dziwne uwielbienie do tragizmu. Lubię cierpieć i przeżywać to wszystko, bo tylko w taki sposób powstaje prawdziwa sztuka. Pełna wyrzeczeń, piękna i prawdy, płynącej prosto z serca. Tylko tak można docenić to , co się otrzymało od życia. Samy zawsze powtarza, że artyści wszystko przeżywają dwa razy bardziej od innych. Przepuszczają wszystkie emocje przez siebie i trudno, im zachowywać obojętność na to , co dzieje się dookoła. Teraz jednak zastanawiam się, czy to ma jakikolwiek sens. Czy warto poświęcać własne życie dla czegoś, do czego nie ma już powrotu. Nie wiem czy jestem na to gotowa, ale najwyższy czas, by przestać żyć przeszłością i wyłącznie swoimi problemami. Teraz najważniejszy jest on i jedna z najważniejszych imprez w jego życiu. Zawsze trudno jest poświęcić się dla kogoś, choć na chwilę zapomnieć o sobie i w całości oddać osobie, która nas potrzebuje. Dla, której nasza obecność znaczy więcej niż możemy sobie wyobrażać i, która, choć na te kilka dni chce stać się dla nas najważniejsza. Uśmiecham się delikatnie pod nosem, wtulając się jeszcze mocniej w jego ramiona. Dzisiaj to ja jestem dla niego, a nie on dla mnie. W końcu to ja muszę być dla niego wsparciem. Pierwszy raz od dawna czuje się naprawdę potrzebna i o dziwo czuje się zaskakująco dobrze z świadomością, że to teraz Samy jest najważniejszy i to w okół niego będzie kręcił się cały nasz świat. Czasem warto odsunąć się w cień i pozwolić komuś osiągać wymarzone sukcesy, by później móc cieszyć się razem z bliską osobą.
-
Totalna tragedia. Wybaczcie mi za to coś na górze, ale szkoła mnie wykańcza psychicznie. Nauki na razie nie ma zbyt wiele, ale kiedy wracam do domu jestem zmęczona jakbym brała udział w jakimś maratonie. Powoli zaczynam zabierać się za naukę do matury dlatego czasu na pisanie jest niewiele. Rozdziały miały się pojawiać na obu blogach tego samego dnia, ale teraz już wiem, że nie dam rady. Nie wiem też kiedy pojawi się coś nowego, tym razem na me-laisse. Przepraszam was też za zaległości u was, ale trudno mi się wyrobić nawet z czytaniem. Na początku września myślałam, że jakoś to będzie ale się pomyliłam. Teraz zresztą będzie już tylko gorzej.
Pozdrawiam.